piątek, 19 listopada 2010

"Ciekawiejsze, coraz ciekawiejsze." - tak Alicja powiedziała do białego królika

Jowita znalazła w internecie fotki ze wsi Prakashpalaya do której się wybieramy. Można z nich wiele wywnioskować :)
Oto one



To jest widok na wioskę. Są słupy i kable więc prąd pewnie też. Ciekawe tylko w jakich godzinach.


Tak zaczyna się dzień w szkole. Dzieci ustawiają się równo jak w wojsku a do tego noszą mundurki. Wnioskuję że jest tam dyscyplina.


Na tej fotce widać uśmiechy. Dzieci są szczęśliwe albo lubią pozować do zdjęć :) w najlepszym wypadku jedno i drugie będzie prawdziwe :)

poniedziałek, 15 listopada 2010

Hinduizm

Siedze i siedze, mysle i mysle... Jest juz pozno a ja nie moge zasnac. Postanowiłam napisac na blogu cos, co chodzi mi po glowie od kilku dni.
We wtorek w zeszlym tygodniu byłam po raz trzeci w ambasadzie Indii. Okazalo sie, że potrzebują jeszcze pisma z informacja kto bedzie sponsorowal nasz roczny pobyt w Indiach oraz wyciag z konta bankowego. Zanioslam dokumenty i czekalam na pana Hindusa, ktory chciał ode mnie przyjac te dokumenty osobiscie. Czekałam prawie godzine az przyjdzie i w zwiazku z tym slyszałam rozmowe dwóch osob, ktore wybieraja sie do Indii i skladały wniosek o wize. Między nimi nawiazal sie interesujacy dialog. Okazuje sie, ze w latach 80-tych wizy do Indii byly darmowe a czas oczekiwania byl krótki. Zdarzało się, że juz nastepnego dnia po złożeniu aplikacji otzymywalo sie wizę i co ciekawe druk aplikacyjny zajmował jedną stronę A4, teraz sa 4 strony a w naszym przypadku czekamy juz ponad miesiąc.
Jednak nie to bylo najciekawsze w calej rozmowie. Miejscem docelowym podrózy jednej z osob (kobiety) bylo miasto Bombay i okolice a druga osoba wyjezdzała po raz kolejny z zona do Indii Poludniowych. Celem podrozy w pierwszym przypadku byla wyprawa do asramu w celu medytacji natomiast mezczyzna wybieral sie na odpoczynek i zwiedzanie. W koncu rozmowca wyznal przyciszonym glosem:
- "Ja kocham Indie. Tam tak dobrze czuje, jak bym wreszcie był u siebie w domu. Czuję, że stamtad pochodze i ze sie tam urodzilem i żyłem w poprzednim wcieleniu".
Na to kobieta odparła: - "Ja mam tak samo z Tajlandia".

Nie spotkałam jeszcze nikogo osobiscie, kto wierzy w klamstwo o reinkarnacji i kolejnych wcieleniach. Dlatego zdziwilam sie, bo ludzie, ktorych rozmowie sie przysłuchiwalam, nie nalezeli do najmlodszych i nie byli malo inteligentni.

Zainteresowanych filozofia (nie religia) hinduizmu i buddyzmu zachecam do przeczytania ksiazki s. Michaeli Pawlik OP pod tytułem: "Nie dajcie sie uwieć różnym i obcym naukom". Siostra Michaela pracowala jako pielegniarka-wolontariuszka w Indiach przez okres 13 lat. Studiowala internistycznie na uniwersytecie w Bangalore i po powrocie do Polski wstapila do zakonu. Teraz jest specjalistka w sprawach sekt opatrych na duchowosciach wschodu. Doswiadczyla jak zgubne skutki niesie za soba wiara w reinkarnacje, dharme, karme i jak trudno jest pracowac z ludzmi, w ktorych kulturze jest to silnie zakorzenione.
Oto kilka artykułow wartych polecenia:
http://www.miastowroclaw.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1479:chrzecijastwo-wrod-wielkich-religii&catid=20:artykuly&Itemid=258

http://www.przymierze.info/readarticle.php?article_id=39

Rozmowa z s. Michaelą na youtube:
http://www.youtube.com/watch?v=3KQfFHce3Es

Z chomika mozna sciagnąć konferencję s. Michaeli pt. Wschodnie źródła magii:
http://chomikuj.pl/doona/*e2*96*baZAGRO*c5*bbENIA++(mp3)+(Konf.*2c+*c5*9awiadectwa)/MAGIA+CA*c5*81A+PRAWDA+-+konferencje

Książka "Nie dajcie sie uwiesc..." powinna byc lektura obowiązkowa kazdego wolontariusza, ktory wybiera sie na misje do Indii.

Na koniec ciekawostka: w Kurierze Przasnyskim, lokalnej gazecie w miescie, gdzie sie urodziłam jest artykuł o tym, ze juz wyjechałam. Zapomnialam dac znac Redakcji o tym, ze moj wyjazd sie odwleka. Wierze, ze co sie odwlecze, to nie uciecze :)

piątek, 5 listopada 2010

Stalo sie




Nie polecialam, bo nie dostalam wizy. Bilet przepadl a ja mam czekac z Jowita jeszcze 2 do 3 tygodni. Jak bedzie wiza to SOM przebukuje nasze bilety. Ja sie ucze cierpliwosci i pokory. Koczuje sobie w stolicy dópoki mnie siostry nie wyrzuca :) Czytam ksiazki o ks. Bosko i inne bo na 2 tygodnie nie warto isc do pracy. Zreszta chce sie przygotowac do zabaw z dziecmi. Spisuje pomysly, tlumacze zabawy na angielski.

I zrobilam wreszcie cos, o czym myslalam od pól roku. Obcielam wlosy. Na bardzo krotko :) Ale fajnie...

wtorek, 2 listopada 2010

nie jade

Nie dostałam wizy. Nie wiem co dalej. SOM nadal próbuje ja uzyskać...

Krótka notka

Jak często w moim życiu teraz tez wszystko jest na ostatnią chwilę. Jest wtorek 2 listopada 13.00. Wylot jest jutro rano o 6.55 a ja jeszcze nie mam wizy. Nie załatwiłam jeszcze dodatkowego bagażu. Jestem w stresie. O 16.00 ktoś z Ośrodka ma jechac do ambasady i tą wizę próbować załatwić. Oj ...Dzieje się.